Zakupiłam je do podtrzymania efektu zabiegu.
Jak zapewne zdążyliście zauważyć byłam bardzo zadowolona z efektów zabiegu, dlatego bardzo zależało mi na dalszej pielęgnacji włosów, aby zobaczyć jakich efektów mogę się spodziewać przy regularnym stosowaniu linii K-Pak.
Zostały mi polecone produkty z serii Color Theraphy, mimo, ze moje włosy nie są w pełni farbowane.
Terapia K-PAK ma za zadanie ochraniać kolor, blokować blaknięcie i pilnować nawilżenia włosów. Regeneracja jest możliwa dzięki zaawansowanej formule peptydów Quadraßond Peptide Complex® , oleju Manketti i oleju arganowego, których to działanie odpowiada za naprawy i uszczelnienia zewnętrznej warstwy ochronnej włosa.
Szampon jak i odżywka mają po 300ml pojemności.

Szampon jest bardzo wydajny. Ilość wielkości orzeszka laskowego w całości wystarcza na jedno mycie. Jest on bardzo lekki, o białokremowym zabarwieniu i ma formułę lejącą, która ułatwia rozprowadzenie produktu na całych włosach. Bardzo dobrze się pieni, a piana na włosach pozostaje bardzo długo. Na pewno lekko oczyszcza. Włosy po myciu są lekko splątane. Po dwukrotnym myciu dość mocno odsączam włosy (nie wykręcam!) by przygotować je do przyjęcia odżywki z linii K-Pak. Przy moich gęstych włosach o długości za ramiona zużywam ilość wielkości fistaszka.
Produkt jest zbity i trzeba chwilę poświęcić na to, aby niedużą ilość rozprowadzić na każdym paśmie włosów.
Wg. polskich zaleceń wystarczy odżywkę nałożyć i spłukać. Po odtarganiu polskich naklejki z produktu dotarłam do instrukcji w j. angielskim , gdzie znajduje się zalecenie przytrzymania produktu 1 minutę po nałożeniu – tak też robię.
Przez pierwsze dwa tygodnie byłam mocno zachwycona, bo włosy były idealnie gładkie , jedwabiście miękkie i błyszczące. Po tym czasie zauważyłam, że odżywka może podtrzymać ten efekt pod warunkiem, że nie spłukam jej w całości. Zostawiam śliską powłokę i jest w porządku, choć włosy wydają się być cięższe i nieco szybciej się przetłuszczają.
Po pielęgnacji tymi produktami na pewno są nawilżone, proste, wygładzone i nie zapuszone.
Reasumując jestem z nich bardzo zadowolona.
Polecam produkty które zakupiłam w salonie, nie wiem czy te które są do zakupienia w internecie są oryginalne, bo słyszałam różne opinie, na pewno są tańsze (moje były po 80 zł za sztukę) Pewnie kiedyś spróbuje zamówić, mimo, ze producent twierdzi, ze ich oryginalna dystrybucja odbywa się tylko przez salony fryzjerskie.
A czy Wy używacie Joico? Może zamawiacie produkty przez internet? Jak się sprawdzają?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz